poniedziałek, 2 maja 2016

Jadę być wolonariuszem ;)

 Dziękuję za całe wsparcie i ciepłe słowa(niech będzie tak wzniośle). Udało się, odpisali mi, że mogę przyjechać i pomagać po trzęsieniu na wybrzeżu Ekwadoru. Ja wiem, że to nie tak miało być, że powinnam jeszcze pisać przez miesiąc w o ohach i ahach o podróży przez Amerykę, ale czasem człowiek po prostu musi. Winę oficjalnie zrzucam na Aleksandra, to on mnie tak zainspirował ;). Drugą winę zrzucam na konkubenta Marudy, dzień kiedy pomagaliśmy jego mamie w porządkach po powodzi był jednym z szczęśliwszych w moim życiu - brudni, zmęczeni, ale szczęśliwi po dobrze przepracpwanym dniu. I tak mi jakoś ten sentyment do pomagania został.
PS Nie mogę obiecać, że będę wrzucać posty regularnie, tym bardziej ze zdjęciami, ale postaram się od czasu do czasu dać znać czy jeszcze żyje ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz