piątek, 12 lutego 2016

Salvador - zaczynam oswajać rzeczywistość

Salvador, ileż cię można chwalić... Wraz z opuszczeniem Recife los się odmienił, wszystko wreszcie zaczęło się układać. Na początku przeszłam przez odprawę na lotnisku nie musząc płacić podatku do zdzierania kasy z obcokrajowców(25 reali ekstra tylko dlatego, że nie jesteś brazylijczykiem). Po wylądowaniu, kiedy siedziałam jak ta sierota niewiedząc do którego autobusu wsiąść pomógł mi facet z obsługi dworca, zaprowadził mnie do odpowiedniego i powiedział kasjerowi gdzie jadę. Na jakiejś pętli kasjer zabrał mnie i wsadził do następnego autobusu, mówiąc kierowcy gdzie mnie wysadzić, potem ten mnie wysadził gdzie trzeba, zaprowadził na koniec ulicy i pokazał.jak mam iść, a to jeszcze nie koniec. Kiedy już dogorywałam niosąc plecak, zatrzymała się jakaś para i zaproponowali mi podrzucenie do hostelu. Czy tu nie jest pięknie? A hostel ma klime, uwaga - włączoną całodobowo, luksus. Samo miasto piękne i brzydkie, za jednym rzutem oka. Piękne pokolonialne kamienice i obok sypiące się pokolonialne kamienice, strasznie szkoda patrzeć na ten marnujący się potencjał, natomiast  plaże cudowne, zwlaszcza te, które widziałam po drodze z lotniska, muszą być mekką surferów, tak ładne, że aż za bardzo.
Pamiętacie jak wspominałam, że jest tu drugi największy karnawał w Brazylii? No. To wybrałam zupełnie inny biegun i spędziłam go w historycznym centrum miasta, mniejszy, z umiarkowanym tłumem, więc się pobawiłam bez ryzyka zgniecenia do rozmiarów pudełka zapałek. A muzea otworzyli dopiero dzisiaj - trochę im zajęło zorientowanie się, że już po karnawale, ale nie ma tego złego, zafundowali mi dwa dni odkrywania limonkowego napoju w idealnym cieniu.
Czas się pakować, ruszam na Rio, autobusem, 30 godzin. W opowieściach Ceu wydawało się to być fajną opcją, ale teraz myślę, że mnie zdrowo pogięło. Nie ma odwrotu, trzeba przetestować czy te semi-leito są rzeczywiście takie wygodne.
PS Zdjecia wkrotce, w kafejce komputer nie chce wspolpracowac.









1 komentarz:

  1. Ty to masz zawsze szczęście ;) Trzymam kciuki żeby cię nie opuściło ;)

    OdpowiedzUsuń